Ads 468x60px

niedziela, 30 czerwca 2013

Błażej Przygodzki "Z chirurgiczną precyzją"- a może lepiej poczytać podręcznik medycyny?


Wydawca: Wydawnictwo Literackie
Data premiery: luty 2013
Liczba stron: 344
Cena: 31,41 zł

Każde nowe nazwisko na literackiej scenie kryminalnej witam z mieszaniną nadziei, ciekawości i nieufności. Próbowało już wielu, udało się nielicznym, bo choć gatunek kryminału uchodzi za łatwy, to niejeden połamał sobie na nim zęby, a wspięcie się na zbrodniczy Parnas wymaga naprawdę dobrej kondycji (pióra), sprawności (warsztatowej), genialnego pomysłu i tego czegoś, co nazywają bożą iskrą. Błażej Przygodzki jest takim nowym nazwiskiem, budzącym tym większe zainteresowanie, że umiejscowił fabułę swej debiutanckiej książki na styku dwóch niezmiernie atrakcyjnych czytelniczo dziedzin: medycyny i kryminalistyki. Pytanie tylko, czy starczyło mu kondycji, sprawności i iskry bożej, by uchronić się przed połamaniem zębów, pióra i licznych kości podczas mozolnej wspinaczki na górę, czy wręcz stoczenia się na dół. I czy taka wyprawa w ogóle go interesuje.

Przyznam od razu, że autor psim swędem wycyganił ode mnie zaraz na wstępie spory bonus. Wszelkie medyczne wycieczki wywołują bowiem u mnie przyjemną ekscytację i jestem w stanie sporo wybaczyć, a nawet przełknąć niezgorszą szmirę, jeśli tylko bohaterzy sypią fachowym medycznym żargonem, nie zważając na bryzgającą krew ratują życie jasnowłosych dziewic, a nawet ciemnowłosych zbrodniarzy i w ogóle wiedzą, jak ciąć. Ochoczo przystąpiłam więc do lektury, licząc na rajcująco drastyczne sceny szpitalne. To, co niektórym wydało się otoczką zbyt encyklopedyczną i szczegółową, ja chłonęłam z wielką przyjemnością, może z wyjątkiem dość obrzydliwych scen prosektoryjnych (moje zboczone zamiłowania aż tak daleko nie sięgają). Nie samą medycyną jednak czytelnik żyje. 

Intryga kryminalna daje na siebie czekać dość długo, początkowo sklejamy bowiem mozolnie poszczególne, dość posiekane wątki, aż w końcu z bałaganu zaczyna wyłaniać się ogólny zarys. Nie znaczy to, że w mig potrafimy połączyć dziwne przypadki: nagłą śmierć zdrowego jak rydz boksera i brutalne pobicie biznesmena, wątek umierającej na niewydolność nerek Teresy i przyjaciółki komisarza Niedźwieckiego, heroicznie zajmującej się chorym na Alzheimera ojcem. Do tego aspirant Białas - tutaj bad guy - kombinujący, jak zrobić, by nie wyszedł na światło dziennie jego mały problem z konsumpcją amfetaminy. Początkowo bezradni w natłoku postaci i wątków, ani się obejrzymy, jak zaczniemy kibicować jednym i życzyć najgorszego drugim, zaś migawkowe ujęcia zaczną łączyć się w jedną logiczną, choć nie do końca przywidywalną całość.

To, czym żyją dobre kryminały (oprócz intrygi, rzecz jasna, która w tym wypadku zdaje egzamin), czyli bohaterowie i język, nie wywołują zachwytu. Konstrukcja charakterów waha się między poprawnymi a lekko sztampowymi i tak naprawdę ani jeden z nich nie zyskuje żywej sympatii czytelnika, może z wyjątkiem kryształowego kardiologa, którego autor nie oszczędza w końcowych partiach powieści. Język zaś spełnia swoją funkcję: nie jest przekombinowany, nie jest irytujący czy manieryczny, rzekłabym - adekwatny do opisanej historii. Achów i ochów zatem nie ma, co nie przeszkadza zupełnie cieszyć się lekturą. 

Autor nieśmiało muska kilka społecznych problemów, specjalnie jednak nie atakując misjonarstwem, i chyba dobrze, bo to poletko zaanektowali sobie Skandynawowie. Nie idzie również w ślady mistrzów thrillera medycznego, i to też dobrze, bo tu najłatwiej narazić się na śmieszność, próbując straszyć na modłę amerykańską w naszych siermiężnych warunkach. Raczej próbuje iść tutaj swoją własną ścieżką i jest to próba udana, choć nie przełomowa ani nowatorska. Kto książki nie przeczyta, wiele nie straci, kto się skusi, zostanie nagrodzony paroma godnymi zapamiętania momentami. Ja nie żałuję. 


Pierwsze zdanie: "Adam Drucki z przyjemnością zaciągnął się papierosem."
Gdzie i kiedy: Wrocław, współcześnie
W dwóch słowach: zbrodnia i organ
Dla kogo: dla wielbiących bogów w bieli, fikcyjne szpitale - te na peryferiach i te w Leśnej Górze, podręczniki do medycyny i zbrodnię
Ciepło / zimno: 78°

Książkę przeczytałam w ramach wyzwania miejskiego na Krakowskim Czytaniu.

14 komentarzy:

  1. Nie jest to mistrzostwo świata, nawet nie Polski, jednakowoż kierunek w którym autor podąża, dobry:)
    Największy mam żal o żargon medyczny, prawie encyklopedia zdrowia.

    OdpowiedzUsuń
  2. Brzmi intrygująco. Niewiele czytam kryminałów, jak już to książki oparte na takim wątku, ale nie typowe powieści z tego gatunku. Chyba czas sprawdzić, czy się w nim czytelniczo odnajdę. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja to kupuję, mam nadzieję, że mnie nie przytłoczy nadmiar encyklopedycznych szczegółów - liczę, że nie i zaczynam się rozglądać :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Hm, Leśna Góra Leśną Górą, ale Twój post sugeruje, że należysz do tych kobiet, które z niesłabnącym zachwytem w oczach obserwowały kolejne udane intubacje, a następnie operacje przeprowadzane pewną męską ręką dr Rossa w serialu "Ostry dyżur":)
    Tytuł Twojego posta sugerował, że będzie bezwzględne chlastanie i to nie skalpelem, a raczej tasakiem, a tu proszę, 78 stopni!:P

    OdpowiedzUsuń
  5. Najważniejsze, że dzieje się w pięknym mieście Wrocławiu ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Najbardziej lubię właśnie takie połączenia - organa i organy.
    I jeszcze na początku palacz-zaciągacz.
    I widzę że otłuszczenie okładki jakąś spożywczą ślamzygą też jej nie zaszkodzi ;)
    Jednyn słowem: jestem na tak.

    OdpowiedzUsuń
  7. Z tego wszystkiego to ja lubię tylko zbrodnię, więc nie dziękuję. A tak się dobrze zapowiadało.

    OdpowiedzUsuń
  8. Czyli z czystym sumieniem odpuszczam :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Zgadzam się - przyjemny kryminał, ale bez fajerwerków.

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja mam ostatnio takie kontakty ze służbą zdrowia, że spragniona jestem lektury, w której to lekarzy i pielęgniarki ktoś tnie z chirurgiczną precyzją (w kosteczkę i słupki), ale z Twojego tekstu wnoszę, że to nie tym razem...?
    No to mówię: pas.

    OdpowiedzUsuń
  11. Za wątkami medycznymi nie przepadam, więc jakoś bardzo mnie ta książka nie nęci.

    OdpowiedzUsuń
  12. Książka, której przyjrzałabym się bliżej :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Drugą połowę recenzji przeczytam, jak już będę po lekturze.

    A teraz historia prawdziwa: Jestem z koleżanką w Empiku, biorę z półki Przygodzkiego i mówię do owej koleżanki: "Krimifantamania ostatnio o tym pisała, ale nie zdążyłam przeczytać, czy dobrze czy źle". Kumpela na to "Dobrze". "Aha, to biorę". I tak teraz mam tenże kryminał na półce. Znaj swą moc :D

    OdpowiedzUsuń
  14. Dokładnie 10 minut temu odłożyłam przeczytaną książkę i tylko dlatego się tutaj wpisuję bo zaczęłam szukać coś innego tego autora. To chyba oznacza, że książka była niezła i chcę jeszcze! Polecam, warto.

    OdpowiedzUsuń